środa, 12 czerwca 2013

Maldita Castilla – to (darmowy!)indyk średniowieczny... pod każdym względem.




Średniowiecze jak wiadomo było bardzo ciężkim okresem, każdy dzień był wyzwaniem dla człowieka i przeżywali tylko najsilniejsi. Nie inaczej jest z Maltida Castilla. Gra autorstwa Locomalito będąca indykiem z gatunku arcade action jest prosta(tak jak i wszystko co w średniowieczu) i to pod wieloma względami, poza jednym... poziomem trudności.(uprzedzam od razu, że ta gra nie jest dla wszystkich). Zacznijmy jednak od początku.

Fabuła przenosi nas do roku 1081r. do średniowiecznego Królestwa Castilli, w którym to zła wiedźma uroniła kilka łez, otwierając w ten sposób portal dla wszelkich złych zjaw i potworów. Nawiedziły one ziemie królestwa i król postanowił, że coś z tym musi zrobić. Tu pojawiamy się MY oraz dwoje innych rycerzy. Należymy do elity rycerskiej królestwa i musimy pomóc biednym rodakom.

Nie ma co liczyć na przerywniki filmowe rodem z Battlefielda 3 albo intryg z Mass Effect'a. Prosta fabuła nie jest tu zastosowana bez przyczyny. Tak naprawdę po paru minutach w grze zapomnimy o niej całkowicie i skupimy się na rozgrywce. Ciężkiej rozgrywce.

Rozgrywka jest diabelnie ciężka, lecz to także zamierzone. Gra czerpie całymi garśćmi z takich tytułów jak Ghost'n'Goblins, Black Tiger, Trojan czy Shinobi. Jest to ten typ gier w którym jeden poziom często przechodzimy po kilka...kilkanaście razy często klnąc przy tym. Taki urok :)
Sterowanie jak na ten gatunek przystało jest banalne: strzałki, skok, atak. Skaczemy z platformy na platformę, zabijamy przeciwników, spytacie więc „to co tu takiego trudnego?”. Otóż wszystko :)

Gra jest zrobiona tak, że często aby wpaść na to jak przejść dany poziom musimy najpierw go niejednokrotnie powtórzyć. Mamy tylko 3 życia, czasami znajdziemy jakieś jedzenie, które nam zregeneruje pasek HP ale to rzadkość. Do tego jest wiele takich przeciwników, którzy wydają się nam prości(np. dżdżownice), lecz ich nadmierna ilość potrafi zdezorientować i można łatwo stracić kontrolę nad polem walki. Do tego dochodzą walki z bossami, na których musimy znać sposób a w ich pokonaniu często będzie nam ktoś przeszkadzał.

Twórca zapewnia co najmniej 50 minut gry, ja jednak zapewniam, że jeśli nie jesteście hardkorowymi graczami z korzeniami koreańskimi to spokojnie zajmie Wam to dużo dużo więcej.
Do tego mamy tu 4 różne zakończenia, 6 rozdziałów, 14 bossów i ponad 40 różnych przeciwników. Tak więc na nudę nie można narzekać.

Graficznie indyk przedstawia się BARDZO dobrze. Naprawdę. Wszystko jest przedstawione w formie 2D. Do tego piękny styl retro, wszystko mamy budowane piksel po pikselku. Na dodatek jest to robione bardzo szczegółowo więc nie trzeba domyślać się co to za przedmiot/postać/miejsce. Jedynie przyczepiłbym się do czcionki, która przynajmniej dla mnie jest trochę zbyt nieczytelna. Mimo, że ładna. ;)

Muzyka jest taka jak to w grach z lat 1985-1987. Prosta, wręcz brutalnie prosta. Ma jednak w sobie coś co się podoba. Idealnie pasuje do klimatu średniowiecza oraz do sytuacji w których się znajdujemy i przede wszystkim – NIE MĘCZY. A to chyba najważniejsze w muzyce.

Podsumowując Maldita Castilla jest grą trudną(ale nie tak jak tytuły na których się wzorowała), jednakże bardzo dobrze zrobioną. Oferuje wiele chwil dobrze przy niej spędzonych i gwarantuję, że przejście jej dostarcza mnóstwo satysfakcji.



Szukając informacji o indyku znalazłem m.in. informację o tym, że za cover art'y odpowiedzialny był Marek Barej. Toż to chyba rodak! :)
Soundtrack z gry możemy zdobyć pod tym LINKIEM
Zaś ściągnąć tytuł całkowicie za darmo możemy STĄD

Trailer


Serdecznie pozdrawiam!


PS To moja pierwsza recenzja – krytyka mile widziana! ;)